A jednak był u mnie Mikołaj :) Rano jak poszłam do przedszkola to stał już i czekał pod drzwiami, dzwoniąc dzwonkiem i rozdając wszystkim cukierki. Pod drzwiami przedszkola ustawiony został jeszcze jeden Mikołaj, taki wieeeelki, dmuchany. Większy nawet od tatusia.
Po śniadanku ten żywy Mikołaj przyszedł do naszej sali i rozdawał na prezenty. Zabrałam szybko mój prezent i uciekłam do Pani, żeby się Mikołaj nie rozmyślił ;) Śpiewaliśmy jeszcze Mikołajowi piosenkę i dziękowaliśmy za to, że nas odwiedził. Niestety nie mam zdjęć z przedszkola, bo Pani coś się stało z telefonem i wszystkie się skasowały :(
Mikołaju dziękuję za piękne puzzle i słodycze, ale proszę Cię, następnym razem przyjdź w czystych butach, bo pobrudziłeś nam dywan i Pani Bożena musiała go czyścić.
Następnego dnia też był u mnie Mikołaj, tym razem odwiedził mnie w domku. Rodzice zobaczyli go na niebie i ja też chyba go trochę widziałam... pobiegłam do skarpety, zostawionej na drzwiach mojego pokoju... a tam prezenty!!! W środku siedział szary chomiczek i na mnie patrzył. Wyciągnęłam go ostrożnie i okazało się wtedy, że on mówi i się rusza :) Jest super, codziennie się z nim bawię i nie rozumiem rodziców dlaczego się tak na niego denerwują. Oprócz chomiczka w skarpecie były jeszcze słodycze, które już zjadłam :)
Niedługo będą Święta i pojedziemy do babci i dziadzia. W domku już mamy choinkę, całą ubraną w samodzielnie wykonane przez nas ozdoby. W przedszkolu też już ubraliśmy choinkę. Cała nasza grupa ją ubierała.
W domku piekłam z mamusią pierniczki, a dzisiaj je polewałyśmy polewą i lukrami, i ozdabiałyśmy. Zadbałam o to, żeby na wszystkich było dużo cukierków i posypki :) Pierniczki pojadą z nami do babci i dziadzia, i w Święta będzie można je zjeść :)
wtorek, 16 grudnia 2014
czwartek, 4 grudnia 2014
Andrzejki
Kilka dni temu w przedszkolu mieliśmy zorganizowane Andrzejki. Dziewczynki miały przyjść przebrane za wróżki, a chłopcy za czarodziejów.
Rano mamusia mnie pięknie ubrała w sukienkę. Miałam iść w różowej, ale jak przymierzyłam, to okazała się za mała. Na szczęście znalazła się jeszcze jedna w szafie, żółta. Pasowała mi nawet do moich fioletowych skrzydełek i różdżki. Do tego mamusia dokupiła mi na głowę specjalną koronę. Byłam bardzo przejęta i dumna, że mogę iść do przedszkola tak fajnie przebrana.
Po śniadaniu zaczęła się zabawa. najpierw tańczyliśmy do muzyki, a później były wróżby. Laliśmy wosk przez klucz, ale już nie pamiętam co mi tam wyszło ;)
Jeszcze odwracaliśmy kubeczki i bawiliśmy się w kółku :) Było bardzo fajnie.
Rano mamusia mnie pięknie ubrała w sukienkę. Miałam iść w różowej, ale jak przymierzyłam, to okazała się za mała. Na szczęście znalazła się jeszcze jedna w szafie, żółta. Pasowała mi nawet do moich fioletowych skrzydełek i różdżki. Do tego mamusia dokupiła mi na głowę specjalną koronę. Byłam bardzo przejęta i dumna, że mogę iść do przedszkola tak fajnie przebrana.
Po śniadaniu zaczęła się zabawa. najpierw tańczyliśmy do muzyki, a później były wróżby. Laliśmy wosk przez klucz, ale już nie pamiętam co mi tam wyszło ;)
Jeszcze odwracaliśmy kubeczki i bawiliśmy się w kółku :) Było bardzo fajnie.
Później był poczęstunek i dostaliśmy do jedzenia paluszki, chrupki, a nawet ciastka czekoladowe :) W kubeczkach mieliśmy pyszny soczek.
Wszyscy byli zadowoleni i uśmiechnięci, że mogą się bawić cały dzień. A to cała moja grupa w przebraniach.
poniedziałek, 1 grudnia 2014
list do Mikołaja
Już niedługo przyjdzie do mnie Mikołaj :) Wiem, że przyjdzie, bo mamusia mi powiedziała, że każdemu dziecku zdarza się być czasami trochę niegrzecznym ;) A ja jestem przeważnie grzeczna :)
List już napisałam dawno, a właściwie dwa listy. Jeden pomogła mi napisać mamusia w domku. Narysowałam co chcę dostać, a wieczorem zostawiłam list na oknie.
W nocy przyleciały elfy i zabrały list do Świętego Mikołaja.
W przedszkolu pisałam drugi list. Wszystkie dzieci z mojej grupy pisały. Później poszliśmy z paniami na pocztę i wysłaliśmy nasze listy w dużej kopercie. To tak na wszelki wypadek, gdyby elfy nie dotarły do Mikołaja :)
List już napisałam dawno, a właściwie dwa listy. Jeden pomogła mi napisać mamusia w domku. Narysowałam co chcę dostać, a wieczorem zostawiłam list na oknie.
W nocy przyleciały elfy i zabrały list do Świętego Mikołaja.
W przedszkolu pisałam drugi list. Wszystkie dzieci z mojej grupy pisały. Później poszliśmy z paniami na pocztę i wysłaliśmy nasze listy w dużej kopercie. To tak na wszelki wypadek, gdyby elfy nie dotarły do Mikołaja :)
Udało nam się jeszcze zwiedzić pocztę i zobaczyć ile tam jest listów i paczek. Wróciliśmy do przedszkola zadowoleni i trochę zmarznięci.
Teraz pozostało tylko czekać na Mikołaja. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomni ;)
poniedziałek, 24 listopada 2014
tydzień laby (a właściwie dwa)
Zbliżało się Święto Wszystkich Świętych i rodzice zabrali mnie najpierw do babci Krysi, a później do dziadków do Iwonicza.
U babci Krysi bawiłam się z chłopcami prawie cały czas. Układaliśmy kolejkę i jedliśmy razem kolacje. Kąpałam się nawet pod ich prysznicem. Chłopcy mieli zabawę w przedszkolu z przebierankami :) Bobi pożyczył mi na chwilę swój strój :)
Chodziliśmy też z rodzicami na cmentarz. Zapalaliśmy znicze i modliliśmy się przy grobach.
Później pojechaliśmy do Iwonicza. Poznałam nowego wujka, którego przywiozła ciocia Karolina. Wszyscy się ze mną bawili i dawali mi słodycze ;) tylko rodzice się trochę o to złościli. Były też wtedy imieniny babci Eli. Przyszli goście, ale Maciuś musiał zostać w domku, bo był chory...
Na wyjeździe jak zawsze było super, niestety trzeba było wracać do domku i do przedszkola. Byłam w przedszkolu dwa dni i wyskoczyły mi jakieś krosty na buzi. Okazało się, że jestem chora na ospę... Jeszcze do tego zaczął mnie dusić kaszel i kolejny tydzień przesiedziałam z mamusią w domku. Dzisiaj wreszcie poszłam do przedszkola. Ciekawe jakie atrakcje mnie tam znowu czekają :)
A do babci i dziadzia wrócę niedługo, na Święta Bożego Narodzenia.
U babci Krysi bawiłam się z chłopcami prawie cały czas. Układaliśmy kolejkę i jedliśmy razem kolacje. Kąpałam się nawet pod ich prysznicem. Chłopcy mieli zabawę w przedszkolu z przebierankami :) Bobi pożyczył mi na chwilę swój strój :)
Chodziliśmy też z rodzicami na cmentarz. Zapalaliśmy znicze i modliliśmy się przy grobach.
Później pojechaliśmy do Iwonicza. Poznałam nowego wujka, którego przywiozła ciocia Karolina. Wszyscy się ze mną bawili i dawali mi słodycze ;) tylko rodzice się trochę o to złościli. Były też wtedy imieniny babci Eli. Przyszli goście, ale Maciuś musiał zostać w domku, bo był chory...
Na wyjeździe jak zawsze było super, niestety trzeba było wracać do domku i do przedszkola. Byłam w przedszkolu dwa dni i wyskoczyły mi jakieś krosty na buzi. Okazało się, że jestem chora na ospę... Jeszcze do tego zaczął mnie dusić kaszel i kolejny tydzień przesiedziałam z mamusią w domku. Dzisiaj wreszcie poszłam do przedszkola. Ciekawe jakie atrakcje mnie tam znowu czekają :)
A do babci i dziadzia wrócę niedługo, na Święta Bożego Narodzenia.
wtorek, 18 listopada 2014
pasowanie na przedszkolaka
Niedawno stałam się prawdziwym przedszkolakiem. Miałam uroczyste pasowanie, dostałam odznakę, dyplom i prezenty.
Rano mamusia ubrała mnie bardzo ładnie, bo na takie uroczystości trzeba być ładnie ubranym.
Dostałam dyplom i odznakę z motylkiem, bo jestem przecież w grupie motylków. Było bardzo fajnie wszystkie dzieci nam zazdrościły :)
Rano mamusia ubrała mnie bardzo ładnie, bo na takie uroczystości trzeba być ładnie ubranym.
Tatuś zawiózł mnie do przedszkola. Najpierw mieliśmy normalne zajęcia, a później zeszliśmy do dużej sali i tam było pasowanie na przedszkolaka. Oprócz mnie, z mojej grupy pasowani byli jeszcze Maks i Agata.
Najpierw wszyscy śpiewaliśmy piosenkę o maluchu, który idzie do przedszkola i jest bardzo dzielny. Oczywiście my staliśmy w pierwszym rzędzie :)
Później pani dyrektor wzięła taki duży ołówek i nam dawała na ramiona i mówiła, że nas pasuje na przedszkolaka :)
Jak wracałam do domku z mamusią, to niosłam ten dyplom i wszystkim naokoło go pokazywałam :)
Po powrocie okazało się, że rodzice też zrobili mi niespodziankę. Dostałam dużo prezentów, głównie przybory przedszkolne, ale także jajko z niespodzianką i myszkę Helę, którą mamusia specjalnie dla mnie zrobiła.
Szkoda, że pasowanie na przedszkolaka jest tylko raz :)
poniedziałek, 27 października 2014
rodzice w przedszkolu
Czasami w przedszkolu odwiedzają nas rodzice i pokazują nam bardzo ciekawe rzeczy. Przynoszą nam również różne słodkie smakołyki. Raz była u nas mama Michała i czytała nam bajki i wierszyki. Było bardzo fajnie, a szczególnie wtedy, gdy poczęstowała nas lizakami ;)
Niedawno odwiedził nas również tata Olka. Przyniósł różne narzędzia i deski i pokazywał nam jak się robi karmnik. Wszyscy go bardzo uważnie obserwowali i chcieli mu pomóc.
Niedawno odwiedził nas również tata Olka. Przyniósł różne narzędzia i deski i pokazywał nam jak się robi karmnik. Wszyscy go bardzo uważnie obserwowali i chcieli mu pomóc.
Gdy karmnik był gotowy, to Pani nasypała do niego ziarenek i wystawiła za okno, żeby ptaszki miały co jeść. Teraz już nie będą głodne...
W czwartek odwiedził nas Pan leśniczy. To również tata naszej koleżanki, ale z innej grupy. Opowiadał nam o zwierzętach, które mieszkają w lesie. Pokazał nam jak można rozpoznawać ślady zwierząt.
Pan leśniczy miał mundur i wszyscy chcieli zrobić sobie z nim zdjęcie :)
Chciałabym żeby i moi rodzice przyszli do przedszkola i coś fajnego pokazali. Muszę namówić mamusię albo tatusia. Ostatnio tatuś dużo pracuje i krótko jest w domku. Nie było go nawet kilka dni. Wtedy jeździłam z mamusią do przedszkola autobusem, a wracałyśmy do domku na nogach.
Na szczęście w weekendy mamy tatusia w domku. Jak jest ładna pogoda, to zabiera nas na fajne wycieczki. W ostatni weekend byliśmy nawet na lodach. Ja miałam różowe, bo to są moje ulubione.
Później pojechaliśmy do lasu. Znaleźliśmy dużo grzybów, które tatuś zebrał do koszyczka.
Chodziliśmy po ścieżkach i słuchaliśmy jak ptaszki śpiewają. Wydawało mi się, że słyszę nawet wilka :) Robiliśmy ćwiczenia gimnastyczne i śmieszne miny :P
Było super :) Mam nadzieję, że częściej będziemy sobie urządzać takie wypady :)
wtorek, 21 października 2014
wycieczka i dzięcioł
W tamtym tygodniu byliśmy całą grupą na wycieczce w zoo :) Pani powiedziała, że zabierzemy jeszcze ze sobą maluchy, które są w grupie krasnale. Każdy z nas dostał pod opiekę jedno młodsze dziecko. Ja miałam się opiekować takim małym chłopcem i musiałam trzymać go za rękę, żeby się nie przewrócił. Oglądaliśmy zwierzątka i zgadywaliśmy jak się nazywają. Najbardziej podobały mi się kozy :)
A to moja cała moja grupa motylkowa na wycieczce.
A to moja cała moja grupa motylkowa na wycieczce.
W przedszkolu poznawaliśmy leśne zwierzęta i ptaki. Pani wymyśliła, że zrobimy sobie własne, z szyszek, piórek i plasteliny. To była bardzo fajna zabawa :) Zrobiłam dzięcioła, którego później mogłam sobie zabrać do domku.
Niedawno był w przedszkolu dzień nauczyciela. Śpiewaliśmy dla Pań "sto lat" i mówiliśmy wierszyk. Dzieci przynosiły kwiatki i słodycze. Ja dałam Paniom sówki, które pomogła zrobić mi mamusia. Sowy są bardzo mądre, tak jak nasze Panie :)
sobota, 18 października 2014
Jogi i zabawy papierami
Tak jak pisałam wcześniej, w przedszkolu odwiedziła nas ciocia Asia z pieskiem Jogim. Piesek się wszystkim podobał, dzieci chciały go głaskać i dawać mu smakołyki. Ciocia opowiedziała wszystkim dzieciom, jak to zabrała pieska ze schroniska i dała mu nowy dom. Było super :)
W przedszkolu poznajemy dużo różnych zabaw i bawimy się różnymi rzeczami. Ostatnio Pani wymyśliła zabawę gazetami. Chodziliśmy z gazetami, dmuchaliśmy w nie, i bawiliśmy się w falowanie.
Później darliśmy gazety na kawałki i robiliśmy z nich kule. Pani trzymała kosz, a my staraliśmy się do niego trafić kulami z gazet :) Udało mi się to nawet dwa razy :)
Następnego dnia znów zabawy papierem... a właściwie bibułą... Darliśmy bibułę na kawałki i robiliśmy z niej kuleczki. Nikt nie wiedział po co, ale Pani kazała, to trzeba było robić.
Po co to robiliśmy, okazało się dopiero następnego dnia. Wyklejaliśmy tymi kuleczkami wiewiórkę :) Długo trzeba było wyklejać, żeby ładnie wyglądała... ale i tak ta praca bardzo mi się podobała.
Później nasze wiewiórki Pani powiesiła na wystawie w korytarzu, żeby wszyscy mogli je podziwiać :)
poniedziałek, 6 października 2014
Pan Ziemniak
W czwartek w przedszkolu robiliśmy Pana Ziemniaka. Było super :) Pani powiedziała, że kończymy tydzień warzywny i robimy ludzika. Z kuchni przyniesiono ziemniaki, dostaliśmy patyczki, piórka, klej, brokat i papier, i przystąpiliśmy do pracy.
Mojemu ludzikowi zrobiłam ręce i nogi z patyczków, oraz włosy z piórka. Nie chciałam go malować brokatem, bo to przecież Pan, a panowie się nie malują...
Mojemu ludzikowi zrobiłam ręce i nogi z patyczków, oraz włosy z piórka. Nie chciałam go malować brokatem, bo to przecież Pan, a panowie się nie malują...
Na koniec domalowałam mu oczy, buźkę i policzki :) Z jednej strony jest Pan Ziemniak ma minkę wesołą, a z drugiej groźną :)
W piątek był dzień zwierząt, ale mamusia nie pozwoliła mi iść do przedszkola, bo miałam trochę gorączkę... Bardzo mi było smutno,.. a jeszcze jak się dowiedziałam, że dzieci były na wycieczce w wojsku, a w przedszkolu odwiedził ich mały piesek, to już nawet chciało mi się płakać... :(
Na szczęście mamusia powiedziała, że w poniedziałek przyjdzie do przedszkola z ciocią Asią i pieskiem Yogim :) Będzie fajnie ;)
poniedziałek, 29 września 2014
mój tydzień w przedszkolu
Mój tydzień w przedszkolu był bardzo ciekawy i pełen niespodzianek. Uczę się już powoli rysować po liniach, wycinać, kleić, wystukiwać sylaby, oraz liczyć, dodawać i odejmować do trzech :) Ja umiem liczyć do dziesięciu, ale muszę się dostosować do innych dzieci ;)
We wtorek wycinaliśmy owoce i wybijaliśmy różne śmieszne rytmy. Później trzeba było skończyć malować koszyczek i ponaklejać w nim te owocki.
We wtorek wycinaliśmy owoce i wybijaliśmy różne śmieszne rytmy. Później trzeba było skończyć malować koszyczek i ponaklejać w nim te owocki.
W czwartek odwiedzili nas panowie spadochroniarze. Opowiadali jak fajnie się skacze i pokazali nam filmik. Otworzyli też spadochron i pokazali kaski i takie deski z kółkami :) Niektórzy przymierzali kask, ale ja nie chciałam żeby mi się fryzura zepsuła :)
W piątek był fajny dzień. Pani powiedziała, żeby na piątek przynieść pestki z różnych owoców, więc jedliśmy z rodzicami dużo śliwek, nektarynki, jabłka, gruszki i nawet grejpfruta, w którym nie było ani jednej pestki ;)
Myślałam, że z pestek będziemy robić jakieś ludziki, ale pani kazała je wszystkie wysypać na ławkę, a później przyniosła rysunki owoców i my musieliśmy te owoce połączyć z pestkami. Wszystkie dzieci się śmiały, że przez ostatnie dni zjadły dużo śliwek (tych pestek było najwięcej). Jednak tylko ja mogłam się pochwalić pestkami z dyni (zabrałam tatusiowi z opakowania, bo miał takie suszone).
Później miała do nas przyjść pani doktor, więc w oczekiwaniu na nią malowaliśmy obrazki związane z badaniem lekarskim. Okazało się, że to mama mojego kolegi z grupy, Olka.
Wreszcie doczekaliśmy się. Pani doktor przyszła i przyniosła ze sobą wiele ciekawych przyrządów. Miała patyczki, stetoskop (to takie słuchawki do badania), młoteczki i pieczątki. Najpierw pani doktor opowiadała do czego to wszystko służy, a później mogliśmy sobie zobaczyć jak to jest być lekarzem.
Mogłam posłuchać bicia swojego serca...
Mogłam zobaczyć jak lata mi noga, po stuknięciu w nią młoteczkiem...
No i mogłam poprzybijać sobie pieczątki, jak prawdziwa pani doktor...
Po skończonym kursie dostałam dyplom. Myślę, że teraz mogę już udzielać pierwszej pomocy moim zabawkom i leczyć je z kataru.
Ten tydzień w przedszkolu był bardzo fajny. Mam nadzieję, że kolejny też będzie super. Szczególnie, że w piątek mamy dzień zwierząt, a ja bardzo kocham wszystkie zwierzaki :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)