wtorek, 31 lipca 2012

jestem chora

W niedzielę, jak byliśmy w kościółku, bawiła się ze mną taka chińska dziewczynka i zaraziła mnie katarem. Teraz przez to wszystko nie mogę w nocy spać, a w dzień wychodzić na place zabaw... Okropnie się czuję, ciągle leci mi z nosa, a od tych chusteczek to chyba jakiegoś uczulenia dostanę, bo strasznie drapią. Mamusia dała mi dzisiaj syropek, no i straszne krople do nosa, których nie lubię. Mam nadzieję, że mi szybko minie.
Mamusia nawet mnie straszyła, że pójdziemy do lekarza, ale na szczęście dla mnie, jak dotąd żaden z polskich lekarzy  nie zgodził się nas przyjąć. Tatuś szuka dalej... nawet przez to ominęło mnie już jedno szczepienie :) Mam nadzieję, że nie będę go musiała nadrabiać.

Maciuś

Dwa tygodnie temu przyszedł na świat mój nowy kuzyn. Ma na imię Maciuś i jest synkiem cioci Uli i wujka Andrzeja. Maciuś jest jeszcze bardzo malutki i nie umie chodzić, mówić, a nawet siedzieć. Mamusia mówi, że ja też kiedyś byłam taka malutka, ale ja za bardzo tego nie pamiętam. Maciuś jest taki malutki jak moja lalka, ale mamusia mówi, że szybko urośnie. Mam nadzieję, że będę się już mogła z nim pobawić, kiedy wrócimy do Polski. Powiedziałam mamusi, że chciałabym mieć też w domku takiego dzidziusia, ale ona wytłumaczyła mi, że wtedy nie mogłaby się tyle ze mną bawić, bo musiałaby się nim zajmować. Myśląc tak sobie, zrezygnowałam ;) Życzę Maciusiowi dużo siły, zdrówka, talentu muzycznego, uśmiechu (gdy już będzie mógł się uśmiechać) i mało bolesnych szczepionek, które go niestety czekają. :)
A to jest Maciuś :)



czwartek, 26 lipca 2012

w czasie deszczu dzieci się nudzą

Pada i pada... już bardzo długo, bo całe dwa dni. W związku z tym nie mogę wyjść na żaden spacer, nie mówiąc już o parku, czy placu zabaw. Dzisiaj jedynie wyszliśmy na krótko w przerwie deszczu, kupić parasole. Cały dzień muszę siedzieć w domku. Dobrze, że mam dużo zabawek, to przynajmniej się aż tak strasznie nie nudzę. Do południa bawię się z tatusiem, a po południu z mamusią, bo tatuś jest w pracy. Dzisiaj wymyśliłyśmy z mamusią super zabawę. Bawiłyśmy się w dom. Ja byłam mamusią, mamusia dzidziusiem, a Edzio tatusiem. Było super, szczególnie jak chciałam żeby mamusia napiła się herbatki z mojej butelki, a ona nie chciała :) Miałam nawet buty mamusi założone, żeby było prawdziwiej. Mamusia, jako dzidziuś, bawiła się moimi zabawkami, a ja gotowałam obiadek i pilnowałam, żeby nie wkładała palców do tych dziurek w ścianie z prądem. Było bardzo fajnie, ale i tak mam nadzieję, że jutro wreszcie zaświeci dla nas słoneczko :)

środa, 18 lipca 2012

wakacyjny weekend

Ostatni cały weekend spędziłam z rodzicami u cioci i wujka. Był to naprawdę wakacyjny weekend, ponieważ cały czas odpoczywaliśmy. Niestety nie pojechaliśmy na wycieczkę, ponieważ wujka bolała noga, a ja nie chciałam jechać bez wujka. Za to pojedziemy tam za dwa tygodnie. W tą sobotę co będzie, tatuś miał iść do pracy, ale mu to odwołali więc znów będziemy razem przez dwa dni :)
Wracając do weekendu... w pierwszy dzień było bardzo gorąco. Pojechaliśmy tylko do sklepu, a ciocia kupiła mi nowe buty i basenik, bo tamten co miałam został w domku. Dopiero wieczorem kąpałam się w moim nowym baseniku. Miałam nawet takie księżniczki, które potrafią nurkować. Ten basenik jest super, bo ma jeszcze fontannę i daszek. Tatuś podpiął węża i woda lała się z tej fontanny wprost na mnie :)


Drugiego dnia cały czas padał deszcz i już nie zdążyłam się wykąpać w moim nowym baseniku... Ale za to byliśmy w takim kościele, gdzie jest dużo miejsca do chodzenia i odkryłam coś niesamowitego :) Pod ścianami w podłodze były takie dziwne kratki, z których dmuchało zimne powietrze. Stawałam sobie na takiej kratce, a moja sukienka nagle się unosiła do góry!!! Fajnie było... dopóki mamusia nie zauważyła co robię. Niestety zabrała mnie i zabroniła wchodzić na te kratki, bo się mogłabym przeziębić. Jak próbowałam znów wejść, to na jednej postawiła wózek, a na drugiej siebie :( Ale ona nie miała sukienki tylko spodnie, więc nie było takiego super efektu. A ja miałam taką sukienkę...


Wieczorem ciocia z wujkiem odwieźli nas do domku. A wujek to mi nawet paróweczki kupił i mogłam je sobie zabrać.
Wczoraj było bardzo gorąco i mamusia wyciągnęła mi mój stary basenik na taras. Nalałyśmy wody i mogłam się trochę pochlapać. Mamusia to nawet poszła na łatwiznę i od razu mnie w tej wodzie wykąpała, także kąpiel w wannie mnie ominęła. Tak mocno chlapałam, że aż taras naokoło mnie był cały mokry :)


piątek, 13 lipca 2012

napis, słonecznik i kołysanka

Niedawno z mamusią wpadłyśmy na pomysł, żeby podpisać mój pokój. Mamusia przyniosła dużo literek i razem wybierałyśmy, które będą dobre. Chciałam żeby to był napis bardzo kolorowy, żeby każdy go zauważył i nie wszedł przez przypadek do mojego pokoju zamiast do łazienki. Mamusia znalazła jeszcze różne, kolorowe znaczki i wszystko razem poprzyklejałyśmy. Ja chciałam jeszcze coś domalować, bo znalazłam flamastry, ale rodzice mi nie pozwolili :( Chciałam tylko coś domalować na swoich drzwiach i ścianach, a nie w ich sypialni, ale i tak nie mogłam... A tak to wyszło :)


Wczoraj zakwitł nam pierwszy słonecznik!!! Jego kwiatek jest trochę mały, ale mamusia powiedziała, że to przez małą doniczkę. Ja jednak myślę, że to dlatego, że nie jest na wolności. Pewnie mu smutno, że nie rośnie w ogródku... i dlatego jest taki mały. Jutro jedziemy do cioci i wujka i sama zobaczę czy tamte słoneczniki, które zostały, urosły większe. 


Mamusia powiedziała, że ciocia i wujek przyjadą po nas jutro rano i zabiorą na cały weekend do siebie. A wujek ma podobno dla mnie jakąś niespodziankę!!! Mamusia powiedziała, że jak będzie się dobrze czuł, to gdzieś pojedziemy na wycieczkę. Chyba wiem gdzie chcę jechać :) Muszę tylko spakować ciepłą kurtkę i czapkę, bo słyszałam, że na biegunie północnym jest bardzo zimno ;)
Dzisiaj zapowiadało się na burzę i nie poszłam z mamusią na żaden spacer, ani na plac zabaw. Jednak nie spadła ani kropelka deszczu... Tylko mamusię postraszyło, bo ona boi się burzy i grzmotów, i błyskawic. Mamusia nawet jak czasami słyszy samolot to boi się, że to burza. Ja tam nie wiem czego tu się bać. Zawsze jak jest tatuś, to przytula mamusię kiedy się boi. Dzisiaj niestety tatusia nie było, więc go zastąpiłam i zaśpiewałam mamusi moją ulubioną kołysankę. Już ją trochę umiem, bo mamusia zawsze mi ją śpiewa do snu. Od razu jej pomogło i się uspokoiła.
Teraz już pójdę spać, żeby mieć siły na jutro :) A oto moja ulubiona kołysanka ;)

Na Alusię z popielnika
iskiereczka mruga...
Chodź, opowiem Ci bajeczkę,
bajka będzie długa.

Była sobie Baba Jaga,
miała chatkę z masła,
a w tej chatce same dziwy...
psssst... iskierka zgasła...

Patrzy Ala, patrzy, duma,
łzą zaszły oczęta.
Czemu żeś mnie oszukała?
Ala zapamięta...

Już Ci nigdy nie uwierzy
iskiereczko mała.
Najpierw błyśniesz, zaraz zgaśniesz,
ot i bajka cała...

Dziadzio Marek się zamyślił
i zapalił fajkę,
i malutkiej swojej wnusi
dalej snuje bajkę...

Była sobie raz królewna,
pokochała grajka.
Gdy się o tym król dowiedział,
kazał obciąć... jak gdyby nigdy nic...

Z tej historii morał taki
dla każdego grajka:
Nie kochajcie się w królewnach,
bo wam utną... jak gdyby nigdy nic ;)

Dobranoc


wtorek, 10 lipca 2012

w parku

Dzisiaj byłam z mamusią w takim parku, gdzie są zwierzątka. Było tam bardzo dużo gąsek, kaczek, kolorowych ważek, żabek... nawet widziałyśmy jednego łabędzia. Mamusia zabrała z domku chlebek, więc miałyśmy czym pokarmić gąski. One wcale się nas nie bały. Jak zobaczyły, że mamy chlebek, to od razu do nas przybiegły. Chyba były bardzo głodne... Jedna nawet chciała mi ukraść czapkę z wózka, bo chyba myślała, że to do jedzenia.


A jedna to nawet chciała ukąsić mamusię, bo za wolno jej ten chlebek dawała.


Jak już nakarmiłyśmy gąski, to poszłyśmy na plac zabaw, który był na końcu tego parku. Było tam dużo dzieci, które huśtały się, zjeżdżały na zjeżdżalni i bawiły się w piasku. Ja najpierw poszłam na huśtawkę. Obok mnie huśtał się taki fajny chłopak. Okazało się, że jest pięć miesięcy starszy ode mnie. Próbował do mnie zagadywać po angielsku. Ja już umiem mówić trochę po angielsku. Właściwie to umiem tyle samo po polsku, co po angielsku. Mamusia jednak twierdzi, że najlepiej wychodzi mi chiński. Próbowałam się więc dogadać z takim jednym chińczykiem na zjeżdżalni, ale też jakoś nie bardzo mnie rozumiał... Jednak wracając do mojego kolegi z huśtawki... podrywał mnie i podrywał... W końcu postanowiliśmy iść na zjeżdżalnię... schodzimy z huśtawek i co się okazuje? Że jest niższy ode mnie!!! Dałam więc sobie z nim spokój, chociaż ciągle się koło mnie kręcił. Myślę, że ciocia Karolina byłaby ze mnie dumna ;) Nie zwracałam już później na niego uwagi i sobie zjeżdżałam sama. Umiem już sama zjeżdżać i wcale się nie boję :)


Jak już się pobawiłam, to musiałyśmy z mamusią wracać do domku. Po drodze poczęstowałam jeszcze gąski i kaczuszki moimi chrupkami. Bardzo im smakowały. Na moje chrupki skusił się nawet łabędź. Był taki duży i bielutki... trochę się bałam, że na mnie wyskoczy, ale on tylko na mnie popatrzył i zajadał ze smakiem. Wróciłam do domu strasznie zmęczona, ale i zadowolona z udanego dnia.




czwartek, 5 lipca 2012

plac zabaw

Wczoraj wieczorkiem byłyśmy z mamusią na długim spacerze i odkryłyśmy nowy plac zabaw!!! Jest on w takim małym parku, gdzie nie jeżdżą samochody, więc jest cicho i spokojnie. Wczoraj znalazłyśmy go trochę za późno i nie mogłam się zbyt długo bawić, bo już była ósma godzina i trzeba było wracać do domku. Pohuśtałam się tylko na huśtawce i na takiej fajnej biedronce :) Mamusia zrobiła mi dwa zdjęcia komórką, bo nie miała akurat aparatu. Na szczęście obiecała, że następnego dnia też tutaj przyjdziemy.


Dzisiaj byli u nas goście. Przyjechali jak spałam i niestety byli bardzo krótko, nawet nie zdążyłam ich dobrze poznać. Dostałam od nich fajnego słonika, był dzisiaj nawet ze mną na spacerze. Była tez ciocia z wujkiem, ale też szybko uciekli.
Dzisiaj było bardzo gorąco. Mamusia bała się, że będzie burza, a ona boi się burzy. Ja też się bałam, ale dlatego, że jakby była burza, to nie mogłabym iść na plac zabaw. Na szczęście chmury przeszły i burzy nie było. Mogłam się nawet poopalać i wypróbować wreszcie mój nowy leżak, który dostałam na Dzień Dziecka od cioci i wujka :) Mamusia zrobiła mi herbatkę, a ja sobie udawałam, że mam drinka, bo jak się jest na wakacjach i odpoczywa na leżaku, to pije się drinki (tak mówi tatuś).


Wieczorem, jak już się trochę ochłodziło i mogłyśmy wyjść, to poszłyśmy z mamusią na nasz nowy plac zabaw. Mamusia mi obiecała, więc musiałyśmy iść. Odkryłam tam nowe rzeczy, których wczoraj nie zdążyłam zobaczyć. Najbardziej spodobała mi się zjeżdżalnia. Był tam nawet taki stwór, do którego się wchodziło przez paszczę. Na placu zabaw bawili się też chłopcy, takie bliźniaki, które dopiero uczyły się chodzić. Ich mamusia powiedziała, że mają dzisiaj dirty day. Też bym tak chciała ;)


Na placu zabaw byłyśmy z mamusią prawie godzinę, więc zdążyłam się zmęczyć, mamusia zresztą też :) Szkoda, że ten plac zabaw nie jest bliżej, to byłybyśmy jeszcze dłużej... Jak odchodziłyśmy, to jeszcze sobie popatrzyłam, jak bawią się inne dzieci, które blisko mieszkają i zrobiło mi się trochę smutno, ze już muszę iść. Mam nadzieję, że będziemy często tutaj przychodzić.


poniedziałek, 2 lipca 2012

taki sobie weekend

Niestety w ten weekend nie pojechaliśmy odwiedzić Świętego Mikołaja, w ogóle nigdzie nie pojechaliśmy :( Mamusia się pochorowała od słońca i nie mogła wychodzić z domu. Próbowała mnie pocieszyć mówiąc, że lepiej będzie pojechać z wujkiem, bo on wie gdzie Mikołaj mieszka, ale mi i tak było smutno. Mamusia leżała i bardzo źle się czuła. Dorośli są czasem śmieszni, mi zakładają czapkę, a sami chodzą z odkrytą głową po słońcu i później chorują. Jednak było mi trochę żal mamusi, nawet nie mogła się ze mną bawić. Na dodatek zamknęli mnie w kojcu... Musiałam tam często siedzieć żeby się w nic nie uderzyć, bo rodzice znowu sprzątali i przestawiali meble. Na szczęście tatuś dał mi tam dużo zabawek i jakoś wytrzymałam.


Tatuś miał wolne całe trzy dni i to on ze mną wychodził na spacerki, bo mamusia nie mogła. Byliśmy dzisiaj w parku i uczył mnie jakich chłopaków mam unikać :) Jutro pójdę na spacerek z mamusią i pokażę jej jaki fajny park odkryliśmy z tatą. No i nauczę ją tego o chłopakach ;)