środa, 21 grudnia 2016

Jasełka

W poniedziałek odbyły się w moim przedszkolu Jasełka. Ja też występowałam. Byłam ładnie ubrana i miałam rozpuszczone włosy. Dzień wcześniej byłam bardzo podekscytowana i nie mogłam wieczorem zasnąć. Bardzo się cieszyłam, że przyjdą moi rodzice i zobaczą jak mówię wierszyki i śpiewam. Wszystko się udało, a tatuś porobił mi zdjęcia.



Mam jeszcze zdjęcie z Kacprem. To mój najlepszy kolega. Kiedy dorosnę, to na pewno się z nim ożenię. ;)


A teraz oceńcie sami jak mi poszło :)




czwartek, 8 grudnia 2016

list do Mikołaja

Ojojoj, ale mnie dawno tutaj nie było... Ale tak naprawdę, to niewiele się u mnie działo przez te dwa miesiące... Ciągle jestem chora i muszę siedzieć w domu. Do przedszkola mało chodzę, omijają mnie wycieczki i bale :(
Byłam przez jakiś czas u babci i dziadzia się wykurować, ale wróciłam i znowu choróbsko mnie dopadło. Na szczęście niedługo będą Święta, więc będzie się coś ciekawego działo.
Jak byłam w Iwoniczu, to napisałam list do Mikołaja. Narysowałam dużo prezentów niespodzianek, bo właściwie to nie wiem, co chciałabym dostać.
Byłam bardzo grzeczna w tym roku i Mikołaj już raz u mnie był. Było to dwa dni temu, 6 grudnia :)
Najpierw ktoś podrzucił paczkę ze słodyczami pod nasze drzwi, a później w nocy znalazłam nowego kucyka w skarpecie na prezenty :)



Już nie mogę się doczekać tych Świąt. Wczoraj z mamą upiekłyśmy pierniczki, niedługo będziemy je dekorować. Choinka już u nas stoi. Pomagałam też mamie robić kalendarze i kartki świąteczne. Teraz tylko to czekanie... ;)

wtorek, 27 września 2016

wakacje

Odkąd zaczęłam chodzić do przedszkola zastanawiam się, dlaczego wakacje tak szybko się kończą... Trzast prast i po wakacjach.... :(
Te wakacje w większości spędziłam u dziadków. Mało mnie było w domu. Jeździliśmy z rodzicami do babci Krysi i do Iwonicza :) U babci Krysi bawiłam się z chłopcami. Jeździliśmy na rowerach, układaliśmy klocki, graliśmy w gry, skakaliśmy na trampolinie, a nawet przebieraliśmy się w super bohaterów ;) Byłam Batmanem i Ironmanem ;)


W Iwoniczu byłam cały lipiec. Tatuś zostawił tam mnie i mamę, i musiał wrócić do Leszna. Byłam na urodzinach u Maciusia i na festynie z Tymkiem.
Na festynie miałam pomalowaną twarz w motylka, zjeżdżaliśmy z Tymkiem na wielkim dmuchańcu i zajadaliśmy lody. Było super ;)


W lipcu przyleciał do nas wujek Krzysiek. Przywiózł mi kucyka, któremu można obcinać włosy, a później znowu je doczepiać. Bawiłam się nim codziennie :)
Mama z babcią i dziadziem napełnili ten wielki basen. Chciałam od razu w nim pływać, ale woda musiała się nagrzać, więc trzeba było zaczekać...
Pierwszego dnia pływał ze mną wujek Krzysiek, później dziadzio, a ciocia Karolina z wujkiem Pawłem jak do nas przyjechali, też wskoczyli do basenu :) Oczywiście przychodził do mnie również Maciuś :)





Oprócz kąpieli w basenie, bawiłam się także w piaskownicy, huśtałam na huśtawce i skakałam na trampolinie :) Oczywiście wszystko z Maciusiem. Aaa i najważniejsze :) prawie nauczyłam się jeździć na rowerze, na dwóch kółkach. Mama ze mną chodziła na parking i ćwiczyłyśmy.
Przyjeżdżali do nas też ciocia Karolina z wujkiem Pawłem. Jednego dnia zabrali mnie nawet ze sobą na polowanie... Szukaliśmy pokemonów, ale niestety w Iwoniczu mało ich było...


W sierpniu wrócił po nas tatuś i zabrał do Leszna. Spędziliśmy w Lesznie dwa tygodnie i znów pojechaliśmy do babci i dziadzia. Koniec wakacji był cieplutki i fajny. Basenu już nie było, ale trampolina i zabawy z Maciusiem były codziennie :)
Niestety nadchodził wrzesień i trzeba było już myśleć o przedszkolu. Szkoda, że wakacje tak szybko mijają...





czwartek, 8 września 2016

zakończenie roku przedszkolnego

Zanim przejdę do opisywania moich wakacji, opowiem Wam jak mi minęły ostatnie dni w przedszkolu.
W ostatnich dniach czerwca, zajęć już nie było. Bawiliśmy się tylko i chodziliśmy na plac zabaw. Wszyscy byli uśmiechnięci i czekali na wakacje.
Tak się złożyło, że akurat wtedy były mistrzostwa w piłce nożnej. Kibicowaliśmy wtedy naszym piłkarzom i chodziliśmy do przedszkola ubrani w biało-czerwone ciuchy ;) Zobaczcie jak wyglądaliśmy :)


W czerwcu było dużo sportu. Braliśmy nawet udział w olimpiadzie między różnymi przedszkolami. Nasze przedszkole zajęło pierwsze miejsce.
Tak się bawiliśmy w przerwach, między konkurencjami ;)


Zakończenie roku było trochę wesołe, a trochę smutne. Najpierw mieliśmy poczęstunek, na którym były same niezdrowe i smaczne rzeczy ;) Było pysznie i wesoło. Rozmawialiśmy i każdy opowiadał, gdzie pojedzie na wakacje.



Później Pani Ania wszystkim pogratulowała i rozdała nam dyplomy. Każdy podchodził, a ona wszystkich wyściskała. Wtedy było trochę smutno, że to już ostatni dzień.


Gdy wszystko się zakończyło, przyjechali po mnie rodzice. Pożegnałam się z dziećmi i pojechaliśmy na wakacje ;)

wtorek, 6 września 2016

Wesele

Witam wszystkich po wakacjach :) Tak, tak, już po wakacjach... tak szybko minęły, że nawet nie zauważyłam kiedy. Nie miała wtedy czasu na pisanie. Dlatego teraz postaram się wszystko nadrobić i opowiedzieć, co się u mnie działo przez te dwa miesiące.

Jeszcze w czerwcu byłam na weselu cioci Magdy i wujka Kuby. Mamusia pięknie mnie ubrała. Miałam iść w sukience, którą przysłali mi ciocia i wujek z Kanady, ale okazało się, że jest jeszcze trochę za duża... Na szczęście pomógł wujek Krzysiek, który przywiózł dla mnie piękną suknię, w sam raz na tę okazję.
Ciocia Magda i wujek Kuba mieli Ślub w Kościele w Krośnie. Pełniłam tam bardzo ważną funkcję. Razem z moim kuzynem Tymkiem, prowadziliśmy ciocię Magdę do ołtarza. Tymek niósł obrączki, a ja bukiet, taki jak ciocia. Wszyscy na nas patrzyli, a ja się bardzo starałam, żeby iść powoli i się nie potknąć ;)


Jak skończył się Ślub, to pojechaliśmy na salę. To była duża sala. Gdy przyjechali państwo Młodzi, wszyscy zaśpiewaliśmy im Sto Lat i ustawiliśmy się w dłuuugą kolejkę. Nadeszła pora na życzenia. Ja im życzyłam wszystkiego najlepszego i dużo dzieci, żebym miała się z kim bawić, jak do nas przyjadą ;)


Po życzeniach był obiad, ale długo czekaliśmy... więc zjadłam w tym czasie wszystkie grzanki z mojego talerza, z talerza mamy i taty...
Po obiedzie biegałam z Tymkiem i Maćkiem po sali i często chodziłam do babci i dziadzia. Później zaczęły się tańce. Okazało się, wszyscy chcieli ze mną tańczyć ;) Najwięcej to chyba tańczyłam z babcią i wujkiem Krzyśkiem. Bardzo lubię tańczyć ;)


Były jeszcze robione zdjęcia. Takie śmieszne, z przebierankami ;) Niestety nie mamy tych zdjęć. Jak tylko wujek je nam prześle, to Wam pokażę ;)
Mogę jednak Wam pokazać kto siedział przy naszym stoliku ;) bo takie zdjęcie udało się nam zdobyć. Jestem już na nim w innej sukience. Musiałam się przebrać, bo tamta sukienka była taka elegancka, a ta jest błyszcząca, na zabawę ;)


Wytańczyłam się, objadłam ciasteczkami, a kiedy zrobiło się ciemno, rodzice zawieźli mnie do domu. Babcia z dziadziem też z nami pojechali. To oni zostali ze mną w domu, a rodzice wrócili na wesele, dalej się bawić. Trochę byłam zła, że muszę jechać, ale babcia opowiedziała mi 4 bajki, więc szybko zasnęłam. Poza tym musiałam mieć dużo siły, bo następnego dnia były poprawiny ;)

Na poprawinach tez było jedzenie i zabawa, tylko do kościoła nie musiałam już iść :) Bawiłam się super z Tymkiem, Maćkiem i innymi dziećmi. Mieliśmy balony i lizaki.
Poprawiny były krótsze. bo następnego dnia już wracaliśmy do Leszna. Wesele wspominam super. Jak przejeżdżamy obok sali, w której było, to zawsze się uśmiecham. Już nie mogę się doczekać kolejnego ;)


wtorek, 14 czerwca 2016

Boże Ciało

W tym roku pierwszy raz sypałam kwiatki na Boże Ciało. Było z tym trochę zamieszania, ale wszystko się na szczęście udało.
Kilka dni przed świętem, mamusia chodziła do kwiaciarni i zamawiała mi płatki na sypanie. Trochę udało się zamówić, a trochę musieliśmy kupić. Kupiliśmy róże i tulipany, ale i tak bałam się, że mi zabraknie. Procesja miała być duuuga.


W czwartek rano zjadłam śniadanko i ubrałam się w białą sukienkę. Miałam też koszyczek z białą wstążką. 


Poszłam z rodzicami pod kościół i ustawiłam się z dziewczynkami. Ministrant miał taki wielki dzwonek i jak on zadzwonił, to miałyśmy wszystkie sypać kwiatkami. Na próbach Siostra mówiła, że robimy dywan kwiatowy dla Pana Jezusa.
Procesja była długa, szło bardzo dużo ludzi. Na szczęście wystarczyło mi kwiatków do sypania :)



Do kościółka na procesje chodziłam jeszcze cały tydzień. Znalazłyśmy z mamusią kwitnące akacje i zrywałyśmy z nich kwiaty. Płatki przynosili też ludzie do kościoła, więc nigdy nam nie brakło. W jeden dzień tak nas zmoczył deszcz, że wróciłyśmy z mamą całkiem przemoczone ;)
Ostatniego dnia ksiądz kazał nam zostać chwilkę dłużej. Podziękował nam za sypanie kwiatków i dał każdej dziewczynce i ministrantowi po wielkiej czekoladzie :)
Była pyszna ;)


środa, 1 czerwca 2016

Dzień Rodziny

Kilka dni temu był Dzień Mamy, dzisiaj jest Dzień Dziecka, a niedługo będzie Dzień Taty.
W przedszkolu Panie połączyły te trzy dni i powstał Dzień Rodziny :)
W przedszkolu było tego dnia bardzo wesoło. Najpierw czekała na nas niespodzianka :) Okazało się, że rodzice przygotowali dla nas przedstawianie. Niektórzy byli nawet śmiesznie poprzebierani :)



Później my występowaliśmy. Każdy z nas miał do powiedzenia krótki wierszyk. Ja mówiłam głośno i wyraźnie, żeby mnie wszyscy zrozumieli :)


Daliśmy rodzicom laurki i mocno ich wyściskaliśmy :)
Wróciliśmy na obiadek do naszej sali. Była rybka, której nie lubię, ale zupkę pomidorową całą zjadłam ;)
Rodzice czekali na nas w szatni i wszyscy pojechaliśmy na wycieczkę.
Dotarliśmy do dużego gospodarstwa. Był tam plac zabaw, trampolina i zwierzęta. Zjeżdżałam na zjeżdżalni i huśtałam się na huśtawkach :)


Później jadłam ciacho, gofry i chrupki.
Pojechałam na przejażdżkę powozem z kolegami. Powóz ciągnęły swa duże konie, było bardzo fajnie, szczególnie na zakrętach ;)



Pan przyprowadził kucyka i mogliśmy na nim pojeździć. Trochę się bałam na początku, ale mocno się trzymałam za siodło i pojechałam :)


Na końcu było ognisko i kiełbaski. Mieliśmy jeszcze mały występ taneczny dla rodziców. Pani Lidka nauczyła nas fajnego tańca. Byłam w parze z Kryspinem. Bardzo lubię Kryspina, bo to mój obrońca. Pilnuje żeby Olek się do mnie nie zbliżał, bo Olek jak się zdenerwuje, to czasami bije inne dzieci.


Dzień Rodziny był bardzo udany. Dzisiejszy Dzień Dziecka również. Dostałam prezenty w przedszkolu i w domu, no i wrócił tatuś po kilku dniach nieobecności :)

czwartek, 12 maja 2016

Poznań

W ostatni weekend pojechałam z rodzicami na wycieczkę. Tatuś zabrał nas do Poznania. Jechaliśmy dość długo, ale była piękna pogoda. Poza tym po drodze zatrzymaliśmy się na lody, więc jakoś to mi minęło ;)
Pojechaliśmy na Uniwersytet Przyrodniczy. Były tam akurat dni zwierząt egzotycznych. My bardzo lubimy wszystkie zwierzątka. No może oprócz pająków, których boi się mama. :)
Jak dojechaliśmy na miejsce okazało się, że jest tam bardzo dużo ludzi. Każdy chciał pooglądać zwierzaki. Najpierw były świerszcze i robaki. Namawiałam mamusię, żeby je pogłaskała, ale nie chciała włożyć ręki do środka :)


Gdy poszliśmy dalej, spotkałam wielkie żółwie i takie wielkie jaszczury... Tatuś mówi, że to Legwany. Było im bardzo gorąco i ledwo co się ruszały. Jednego nawet pogłaskałam :)



Głaskałam także węże. One mają taką miękką skórę, jakby z gumy. Pan trzymał jednego za głowę i mogłam go dotknąć. Ten wąż się nazywał Boa.
Później były rybki, krewetki i takie wodne zwierzątka. Aaa i pająki :) Chciałam pogłaskać Ptasznika, ale mamusia mi nie pozwoliła...
Dalej były gryzonie :) Widziałam takie śmieszne świnki morskie, które nie miały włosów. Były całkiem łyse ;) Pogłaskałam dwie czarne. Skórę miały milutką. Wydawało mi się, że mają bardzo króciutkie, mięciutkie włoski.
Inaczej było z jeżami. One to miały kolce :) Ale i tak musiałam jednego pogłaskać. Pani tylko mi powiedziała, żebym głaskała od przodu do tyłu :)


Ze szczurami i myszkami to już było inaczej :) Mogłam głaskać jak chciałam. A chciałam przy nich stać jak najdłużej. Były bardzo przyjazne i nie gryzły ;) Ale niestety nie mogłam żadnego zabrać do domku...


Na końcu były jeszcze ptaki. Takie kolorowe papugi i kanarki. I był jeszcze taki wielki ptak... Później śniło mi się w nocy, że na mnie napada i dziobie..


Na wystawie byliśmy ze dwie godziny. Czas mi minął bardzo szybko, bo było co oglądać ;)
Trochę zgłodniałam, więc pojechaliśmy na obiadek. Rodzice wymyślili, że jedziemy na pizzę. Ja bardzo lubię pizzę z szynką i serem. Zjadłam sama aż pół pizzy.


Rodzice chcieli jeszcze zwiedzić rynek w Poznaniu, bo podobno można tam koziołki zobaczyć. Na rynku były fontanny, parasole, kolorowe kamienice, no i balony :) 



Jak zobaczyłam balony, to od razu chciałam różowego kotka. Bardzo mi się spodobał. Rodzice trochę marudzili, ale kupili mi w końcu tego balona :) Pochodziliśmy po rynku, pozaglądałam do fontann i złapał nas deszczyk. Uciekaliśmy do samochodu szybko, żeby deszcz mojego kotka nie zmoczył ;)


Wróciliśmy do domku zmęczeni, ale zadowoleni. To była super wycieczka ;) Może jednak rodzice dadzą się namówić na takiego małego szczurka...