sobota, 19 grudnia 2015

bo w przedszkolu fajnie jest :)

Już drugi rok chodzę do przedszkola. Pewnie zastanawiacie się co ja tam ciekawego robię.. ;) W przedszkolu jest bardzo fajnie. Bawimy się, uczymy literek i matematyki, chodzimy na wycieczki i mamy super dni :) Pokażę Wam kilka zdjęć z przedszkola, to zobaczycie sami.

Na początek zobaczcie jak wykonujemy różne prace. Ja siedzę przy stoliku niebieskim, mam tam swoje, podpisane krzesełko :)





Czasami bawimy się na dywanie. Pani czyta nam książki, albo organizuje różne zabawy.




Uczymy się też literek, matematyki, oraz wykonujemy różne doświadczenia :)




W przedszkolu raz w miesiącu mamy koncerty muzyczne. Przyjeżdżają nauczyciele ze szkoły muzycznej, pokazują nam różne instrumenty i grają koncert. Do tej pory najbardziej spodobała mi się trąbka, dlatego wymieniłam ją w liście do Mikołaja :) Ciekawe tylko dlaczego rodzicom nie podoba się ten pomysł ;)


Czasami chodzimy lub jeździmy na różne wycieczki. W tym roku przedszkolnym byliśmy już na poczcie :) Mogłam tam sama wysłać list i przybić pieczątkę.



U weterynarza :) Robiliśmy zastrzyki misiowi ;)



W ZOO :)


I w fabryce bombek, gdzie mogłam sama zrobić bombkę :) z dużą ilością brokatu ;)


W moim przedszkolu obchodzimy różne ciekawe dni i święta. Często mówię wierszyki, śpiewam piosenki i tańczę.

1. Dzień Przedszkolaka. Byliśmy wtedy przebrani za Indian i tańczyliśmy indiańskie tańce :)


2. Dzień Edukacji Narodowej. Składaliśmy wtedy życzenia wszystkim naszym Paniom :)


3. Dzień Sportu. Mieliśmy rozgrzewkę, a później ścigaliśmy się dookoła przedszkola :) Na koniec dostaliśmy dyplomy od biegacza p. Krzysztofa Tumko.




4. Dzień Niepodległości. To bardzo ważne święto. Śpiewaliśmy Hymn, a ja z Jasiem mówiłam wierszyk - Kto ty jesteś? Polak mały :)




5. Andrzejki. Byłam przebrana za motylkową wróżkę. Mieliśmy poczęstunek i lanie wosku przez klucz :)




6. Dzień pluszowego misia :) Śmiesznie wyglądam, co?


7. Jasełka. W tym roku się nie przebieraliśmy. Mówiliśmy wierszyki o tym co oznacza Boże Narodzenie i jak powinniśmy je obchodzić. Zatańczyliśmy taniec i zaśpiewaliśmy piosenkę o choince. Przyszedł nawet do nas Mikołaj i przyniósł prezenty :) Wszyscy dostali ciekawe książki ;)




No i to chyba wszystko... Od niedawna mam w przedszkolu nową przyjaciółkę Nicole. Fajnie się razem bawimy, szczególnie w łazience, kiedy sprawdzamy jak szybko woda spływa po lustrze ;) Pani powiedziała mamie, że trochę broimy i teraz nie pozwala nam razem siedzieć na dywanie, ani myć razem rączek...

Już niedługo będą Święta Bożego Narodzenia. Za trzy dni jedziemy do babci Krysi, a później do babci Eli i dziadzia Marka. Chciałabym już tam być. Będzie choinka, Wigilia i prezenty :) Mam nadzieję, że Mikołaj nie widział jak obcinam sobie sama włosy i jak maluję sobie tuszem rączki i kolana... I że nie widział jak zjadłam tatusiowego pierniczka... i że nie słyszał jak powiedziałam do mamusi, że jest zło wcielone... zaraz ją po tym przeprosiłam ;)
Poza tym byłam grzeczna i na pewno zasługuję na trąbkę :)

Z okazji Świąt życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń, dużo uśmiechu, prezentów i żeby te Święta jak najwolniej mijały :)


środa, 25 listopada 2015

jesień

Kończy się jesień, a niedługo będzie zima. Sypał już nawet u mnie pierwszy śnieg... Dni szybko uciekają, a ja czekam na święta i na Mikołaja :) Byłam przecież bardzo grzeczna w tym roku ;)
A teraz pokażę kilka zdjęć, które zrobiła mi ciocia Karolina, jak byliśmy na imieninach babci Eli. Było wtedy dużo słońca i jesiennych liści, którymi rzucałam wysoooko :) Miałam nawet kolczyki z jarzębiny.








piątek, 16 października 2015

nad morzem

Rodzice obiecali mi wycieczkę nad morze i dotrzymali słowa. Byliśmy w miejscowości Pobierowo. Przyjechali do nas ciocia Gosia i wujek Grzesiek (ci co byliśmy u nich na weselu) i razem pojechaliśmy w dalszą drogę. Jechaliśmy w nocy więc prawie cały czas spałam. Gdy dotarliśmy na miejsce zabraliśmy rzeczy do domku i poszliśmy spać.


Dopiero rano mogłam sobie wszystko dokładnie pooglądać. Okazało się, że domków jest dużo, a my mieszkamy w czerwonym. Był jeszcze różowy, ale czerwony też wyglądał ładnie.


Rano było zimno i padał deszcz. Mamusia mi przypomniała, że już kiedyś byliśmy w podobnych domkach. Było to w Kanadzie, z ciocią Gosią i wujkiem Piotrusiem.
Kiedy przestało padać poszliśmy zwiedzić Pobierowo. Było tam dużo kolorowych sklepików z pamiątkami i zabawkami. Było też dużo maszyn do jeżdżenia i zabawy. Znalazł się nawet pan marynarz :)


Poszliśmy też na gofry. Ja chciałam loda, ale rodzice mi nie pozwolili.. Dostałam za to wielką galaretkę :)


Nad morze też w końcu dotarliśmy. Był mokry piasek i wiał wiatr. Trochę pospacerowaliśmy i wróciliśmy do domku.
Drugi dzień był trochę cieplejszy. Nad morzem byliśmy dużo wcześniej. Tatuś zabrał mi foremki do piasku i kocyk. Mogłam robić babki i budować z wujkiem zamek :)


Wszyscy wchodzili do morza tylko ja nie mogłam, bo miałam katar. Siedziałam na piasku i się bawiłam. Wrzucałam kamienie do morza i szukałam muszelek :) I wykopałam taaaaki dół :)


Kiedy poszliśmy na obiad, wreszcie mogłam pojeździć na różnych maszynach. Wybrałam sobie kolejkę. Ona nie stała w miejscu tylko jeździła, jak karuzela :)


To był fajny dzień. Na koniec poznałam jeszcze nową koleżankę, która mieszkała w domku białym ze swoimi dziadkami i młodszą siostrą. Jeździłyśmy z Zuzią na kokardach (mamusia powiedziała, że mówi się gokarty) i bawiłyśmy się w dom.


Trzeciego dnia zaświeciło słoneczko. Chcieliśmy pojechać na jakąś wycieczkę, ale tatuś z wujkiem coś słabo się czuli i nie mogli jechać samochodem :) Wypożyczyliśmy więc rowery i pojechaliśmy do oceanarium. Były tam różne rybki. Był nawet Nemo i Rekin z dużymi zębami. 
Szybko nam to poszło, więc pojechaliśmy jeszcze do Trzęsacza. Ja jechałam z mamusią na rowerze w specjalnym siodełku i mówiłam jej cały czas, że ma szybciej jechać ;)


W Trzęsaczu był taki kościółek, a raczej jedna ściana, bo resztę zabrał do morza Król Bałtyku. Odpoczęliśmy, porobiliśmy zdjęcia, zjadłam bułkę i lizaka... i wracaliśmy na obiadek do domku.


Po powrocie tatuś z wujkiem zapalili grilla i zjedliśmy pyszną kiełbaskę. Już do końca dnia bawiłam się z Zuzią i jeździłam na kokardzie :)


W ostatni dzień naszego pobytu panowie czuli się już lepiej i mogliśmy pojechać na wycieczkę. Pojechaliśmy zwiedzać latarnię morską w Niechorzu. Nie zgadniecie kogo tam spotkałam. Obok latarni stał wieeelki Shrek :)


Żeby dotrzeć na samą górę latarni, trzeba było iść długo po schodkach. Dobrze, że po drodze były małe okienka, mogłam przez nie zobaczyć jak już wysoko jesteśmy.
Z góry był super widok. Mamusia się trochę bała, więc musiałam ją trzymać za rękę :)


A to my wszyscy na samej górze :)


Wycieczka była bardzo udana. Znowu po powrocie zapaliliśmy grilla, a po posileniu się poszliśmy jeszcze nad morze. Wrzuciłam dużo kamyków do morza i narysowałam kotka na plaży.


Następnego dnia już musieliśmy wracać do domku. Fajnie było nad morzem, szkoda, że nie mieszkamy bliżej.