wtorek, 29 maja 2012

niedziela

Wczoraj była niedziela i zostaliśmy zaproszeni na obiad do cioci Bogny. Było tam bardzo fajnie, jadłam dużo różnych, smacznych rzeczy. A tatuś to nawet dał mi pysznego sernika :) Było też dużo nowych ludzi, których poznałam. Niestety nikt nie chciał ze mną chodzić i musiałam dużo czasu spędzić przy stole. Na szczęście były jagódki, które bardzo lubię, więc sobie je podjadałam. Na obiadek było pyszne mięsko i ziemniaczki. Mamusia jadła ze mną, pół na pół ;) Po obiadku wszyscy ze sobą rozmawiali i było trochę nudno. Marta, córka cioci Bogny, umie grać na pianinie i powiedziała, że ja też mogę spróbować. Bardzo mi się podobało to granie, może kiedyś też się tak nauczę ładnie grać. Mamusia mówi, że na razie to ćwiczę granie na nerwach i na bębenku. Ciekawe co to za instrument ten nerw, bo jakoś nie bardzo go kojarzę. U cioci Bogny był także jej syn z pieskiem i żoną. Ten piesek był super, lizał mnie po rękach i nawet dawał mi buziaki. Chyba wiem już co chciałabym dostać od Mikołaja ;)
Jak wróciliśmy do domku to wszyscy byli w dobrych humorach. Na kolację była kiełbaska, a ja musiałam zjeść kaszkę :( Zjadłam pół tej kaszki, bo nie wiedziałam czy mi dadzą coś innego. Na szczęście mamusia się ze mną podzieliła swoją porcją i zjadłam jeszcze pół kanapki :) A mamusia dała mi nawet spróbować piwka :) Bardzo mi posmakowało i chciałam więcej, ale mamusia więcej mi nie dała... tylko smaka narobiła :( Jak sobie podjadłam to okropnie zachciało mi się spać. Spałam bardzo długo, tatuś mówił, że przespałam dzisiaj całe rano :) W nocy śniły mi się różne pieski, a wśród nich mój kochany Gizmo :)


niedziela, 20 maja 2012

amator słoneczników

Dzisiaj rano w naszych słonecznikach został ktoś przyłapany! Ciocia z wujkiem wstali wcześniej i go nakryli. Chciał zjeść nasze kwiatki zanim wyrosną. Ja tam nawet go rozumiem, głodny był... ale kilka dni wcześniej ciocia wyrzuciła do pojemnika za domem tylko trochę nadpsutą marchewkę. Czemu więc jej nie zajadał, tylko skusił się na nasze słoneczniki? Widocznie mu posmakowały, bo chwilę w nich buszował... Mam tylko nadzieję, że zostawi choć kilka żebym mogła zobaczyć co z nich wyrośnie ;)


wielki dzień

Wczoraj był dla mnie wielki dzień, pierwszy raz jadłam schabowego!!! Nie miałam niestety całego kotleta, jak wszyscy, ale mamusia dała mi kilka kawałeczków :) Był pyszny i na pewno każdy kto go jadł ma takie samo zdanie :) Warto było czekać. Mam tylko nadzieję, że teraz już będę go mogła jeść częściej.
Wczoraj był w ogóle super dzień. Było bardzo ciepło i cały czas mogłam chodzić po trawce. Już coraz lepiej chodzę sama i wcale się nie boję, że upadnę. Ktoś zawsze mnie pilnuje i łapie, gdy nóżki nie chcą iść tam gdzie ja ;) Wczoraj do południa wszyscy ciężko pracowali, a ja tylko chodziłam i doglądałam czy nikt się nie obija. Kiedy poszłam spać to mamusia skopała ogródek i wysadziła nasze słoneczniki z doniczek, bo już są duże i sobie same poradzą. Tak wyglądają :)


Kiedy wstałam to czekała na mnie niespodzianka, basen!!! Okazało się, że mamusia i tatuś zabrali basen, który dostałam od wujka Tomka z Polski :) Jest super, wujek nalał mi do niego dużo wody. Była już trochę nagrzana przez słoneczko i mogłam się wykąpać. Mamusia ubrała mnie w specjalny strój i powoli weszłam do wody. Na początku było mi trochę zimno ale zaraz zaczęłam mocno chlapać wodą i się rozgrzałam. Było super, szkoda tylko, że tak krótko. Jak już byłam ubrana to próbowałam wejść znowu ale niestety mnie nakryli i woda została wylana :( Później mamusia basen schowała żeby żaden zwierzak w nocy go nie pogryzł.
A tak chlapałam się w basenie :)

piątek, 18 maja 2012

pierwszy pocałunek

Dzisiaj spotkało mnie coś niesamowitego. Pierwszy raz całowałam się z chłopakiem :) No ale może opowiem wszystko od początku.
Jak wstałam po południu, mamusia dała mi obiadek, a później pojechaliśmy do różnych sklepów. Najpierw byliśmy w takim dużym sklepie, gdzie wzięliśmy ziarna dla ptaszków i jedzonko dla wiewiórek. Tym razem musi mi się udać je sfotografować :) Jeździłam takim fajnym wózkiem w kształcie auta, który miał nawet kierownicę. Później pojechaliśmy kupić mi buty na lato, takie z odkrytymi palcami. W żadnym sklepie nie mogliśmy znaleźć takich na mnie. W końcu się udało, to był taki sklep gdzie były same buty, bardzo dużo butów. Najpierw przyszła pani i chciała coś zrobić z moją stopą, ale sobie nie dałam. To urządzenie, które przyniosła i kazała mi na nim postawić nogę, wcale mi się nie podobało. Jak już dała mi spokój to zaczęło się wybieranie butów. Mierzyłam ich trochę, ale niestety większość była za ciasna. W końcu udało się znaleźć takie z regulacją, ale były tylko różowe, a mamusia i ciocia chciały żebym miała białe. Mnie tam się podobają te różowe, które kupiliśmy, bo białych nie było :) Jak już wychodziliśmy, do sklepu przyszła pani z córką i synkiem. Mieli takie dziwne oczy, wujek mówił że to Chińczyki. Mamusia i ciocia zdecydowały, że muszą jeszcze pooglądać buty dla dorosłych, a ja poszłam z wujkiem pozwiedzać sklep. Najpierw chciał mnie zabrać taki czarny pan, ale z nim nie poszłam. Później zobaczyłam, że ten chłopak, który wcześniej przyszedł z mamusią, biega sobie po sklepie. Ja też chciałam tak pobiegać. Jak mnie zobaczył to prędko podbiegł i pocałował!!! I to jak, prosto w usta!!! Wujek zaczął się śmiać i szybko mnie zabrał stamtąd. A ja nawet nie zdążyłam się dowiedzieć jak ten chłopak miał na imię :( Wiem tylko tyle, że swój pierwszy pocałunek zaliczyłam z Chińczykiem...
Po powrocie do domu stwierdziłam jednak, że taki skradziony pocałunek to tak do końca się nie liczy, a mamusia powiedziała żebym się nie martwiła, bo jeszcze niejeden przede mną :) Mam nadzieję, że następne będą bardziej romantyczne ;)


wtorek, 15 maja 2012

święto mamusi

Wczoraj w Kanadzie był Dzień Mamy i wszyscy świętowali. Bardzo chciałam dać mojej mamusi coś wyjątkowego w tym dniu. Na szczęście wyszedł mi kolejny ząb :) Jedynek już zabrakło więc mamusia musiała się dwójką zadowolić, ale i tak się bardzo cieszyła :)
Moja mamusia ma długie czarne włosy i czarne oczy. Czasami nosi okulary. Jest mięciutka jak moje misie i lubię się do niej przytulać. Cały dzień spędza ze mną, bawimy się razem, robi mi różne jedzonka i daje spróbować nowych rzeczy, wygłupia się ze mną i robi śmieszne miny, pomaga mi pisać tego bloga, kąpie mnie i utula do snu. Czasami się denerwuje ale każdy ma przecież jakieś słabości. Jak nie ma jej w pobliżu to bardzo mi jej brakuje, a jak się pojawia to zaraz muszę się do niej przytulić i dać buziaczka :* Mamusia bardzo lubi jak się do niej przytulam. Myślę, że mam najfajniejszą mamusię na świecie ;)
Jak jest czyjeś święto to daje się tej osobie kwiatki, tak mówi tatuś, bo kwiatki są zawsze odpowiednie. Chciałam dać mamusi kwiatka, ale takiego którego nie można zerwać w ogrodzie albo dostać w sklepie... takiego wyjątkowego... W końcu przypomniało mi się, że przecież mamusia do mnie mówi kwiatuszku :) No i udało się ;)


Wczoraj z okazji Dnia Mamy byliśmy w kościółku na takiej specjalnej Mszy. Modliliśmy się za nasze mamusie... o to żeby miały dużo zdrówka i cierpliwości do nas. W kościółku jest fajnie ale zdecydowanie za długo. Ja na przykład nie mogę wysiedzieć tyle czasu na miejscu. Jak już się wszyscy pomodlili to mamusie dostawały róże od dzieci. Moja mamusia dostała aż siedem!!!
Później pojechaliśmy na wycieczkę z rodzicami. Byliśmy w takim miejscu gdzie dają frytki. Mamusia nie dała mi frytków bo powiedziała, że są niezdrowe. Jeśli są niezdrowe to czemu oni je jedli? Kupiliśmy z tatusiem mamusi jeszcze więcej kwiatków, bo mamusia bardzo je lubi, i pojechaliśmy do domu. Na szczęście ja też coś dostałam, bańki :) Nie wiedziałam co to jest, ale jak wróciliśmy do domku to tatuś mi pokazał jak się puszcza bańki. Bańki to takie kolorowe kule, których się nie da złapać bo zaraz pękają i zostają po nich tylko mokre plamy. Jednak to była super zabawa takie łapanie baniek :)


Z okazji Dnia Mamy chciałam wszystkim mamusiom życzyć dużo uśmiechu i mało nerwowych chwil. Znam takie specjalne opowiadanie, które na koniec dedykuję wszystkim mamusiom, obecnym i przyszłym. Szczególnie cioci Uli, która niedługo mamusią zostanie bo ma w brzuszku mojego nowego kuzyna :)

Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić...
Więc któregoś dnia zapytało Boga: Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tak żyć skoro jestem takie małe i bezbronne?
Na to Bóg odpowiedział: Spomiędzy wielu aniołów wybiorę dla Ciebie jednego. On będzie na Ciebie czekał i zaopiekuje się Tobą.
Ale powiedz mi Boże, tutaj w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym.
- Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia, a ty będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy.
A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówili, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie?
- Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością, i troską będzie uczył Cię mówić.
A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą, Boże?
- Twój anioł złoży Twoje rączki i nauczy Cię jak się modlić.
Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni?
- Twój anioł będzie cię chronił nawet, jeśli miałby ryzykować własnym życiem.
Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Ciebie, Boże więcej widział...
- Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię jak do Mnie wrócić. Chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie.
W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły glosy z ziemi i dziecię w pośpiechu cicho zapytało: Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć, powiedz mi proszę imię mojego anioła...
- Imię Twojego anioła nie ma znaczenia...
                                       Będziesz do niego wołał: "Mamusiu"


poniedziałek, 7 maja 2012

urodziny tatusia

Dzisiaj są urodziny mojego tatusia. Mój tatuś jest mężczyzną. Ma nawet brodę, którą mnie drapie... mamusia nie ma brody, ale to podobno normalne u kobiet. Mój tatuś codziennie rano wstaje i się ze mną bawi. Czasami chodzimy razem na spacery. Kiedy zasypiam po obiadku niestety mi znika. Mamusia mówi, że musi chodzić do pracy. Mój tatuś uczy mnie komputera, bo się na tym zna najlepiej. Umiem już przesuwać strony do góry i do dołu. Najbardziej lubię weekendy, bo wtedy tatuś jest z nami cały czas. Robimy wtedy razem różne rzeczy i jeździmy na wycieczki. Bardzo go kocham, a on kocha mnie :)
Wczoraj z okazji urodzin tatusia, ciocia z wujkiem zabrali nas do restauracji na uroczysty obiad. Ciocia mogła się na chwilkę wyrwać i spędzić trochę czasu z nami. Było bardzo fajnie, pan kelner był bardzo miły. Nawet mnie podrywał i przyniósł mi coś do jedzenia. Niestety nie mogłam spróbować, bo to było dla starszych dzieci. Mogłam tylko chlebek z masełkiem i swój deserek owocowy. Mamusia jednak dała mi spróbować steka :) Bardzo mi posmakował i chciałam jeszcze, ale więcej mi nie dali. Tak nie powinno być, tylko smaka mi narobili... Obok nas siedziała taka rodzina z dwoma dziewczynkami. Były starsze ode mnie i trochę inne, takie czarne. Wydaje mi się, że najadły się za dużo czekolady i ich tatuś też. Ich mamusia może czekolady akurat nie lubi bo wyglądała normalnie. Ja nie mogę jeść czekolady bo mi się robi wysypka. Jednak wcale nie robię się od tego czarna... widocznie na każdego inaczej to działa. Pan kelner dał mi kolorowankę i kredki. No i miałam swoje specjalne krzesełko. Namalowałam sobie pieska. Niestety musiał być niebieski, bo miałam tylko trzy kolory, ale wszystkim i tak się spodobał. Jak już zjedliśmy cały obiad, to pojechaliśmy odwieźć ciocię. Nie chciałam żeby poszła, ale niestety musiała. Później wróciliśmy do domku.
Ostatnio jem coraz więcej dobrych rzeczy, bo powoli zaczynam mieć czym pogryźć. Właśnie dzisiaj z okazji urodzin tatusia wyszedł mi kolejny ząb :) Tatuś mówi, że dla niego to najfajniejszy prezent. Mam już cztery ząbki z przodu, ale czuję, że pchają się następne do wyjścia. Przez to nawet nie mogę czasem spać.
Dwa dni temu wujek kupił parówki, specjalnie dla mnie, bez żadnych polepszaczy. Wreszcie mogłam zjeść normalny obiad :) Właściwie to będę miała dziesięć takich obiadów, bo tyle jest tych parówek. No chyba, że ktoś się jeszcze na nie skusi ;)


gdzie jest ciocia?

Ostatnio zauważyłam, że gdzieś zaginęła nam ciocia. Nie ma już jej aż cztery dni... to bardzo długo. Wujek mówi, że musiała zostać z taką jedną panią, która jej potrzebuje. Ale przecież ja też jej potrzebuję, więc niech już wraca... Trochę mi się nudzi bez niej. Skończyły się ziarenka dla ptaszków, bo wiewióry wszystkie wytrzepały, a ja nie wiem gdzie są żeby dosypać. No i wyszły już cioci z ziemi nowe kwiatki, które niedawno siała. Musi do nas szybko wrócić. Jakby ktoś ją widział to proszę o przekazanie, że ja tu na nią czekam z niecierpliwością i bardzo tęsknię...
Wreszcie zaczyna się u nas robić ciepło i mogę wychodzić z mamusią na ogród żeby poćwiczyć chodzenie. Coraz lepiej mi to wychodzi, chociaż trochę się boję upadków i jeszcze wolę jak mamusia albo tatuś trzymają mnie za rękę. Poza tym ta ziemia na ogrodzie jest trochę nierówna więc trudno jest po niej chodzić. Kwitną tutaj teraz takie żółte kwiatki, mamusia mówi na nie majówki, a tatuś mlecze. Jest też dużo fiołków i pełno poziomek. Wujek powiedział, że z tych kwiatków zrobią się później pyszne owoce. A z tych żółtych robią się takie białe dmuchawce. Tatuś mi pokazał jak je trzeba dmuchać, żeby leciały wysoko.


Tak wyglądają moje słoneczniki, a właściwie wyglądały trzy dni temu, bo z każdym dniem są coraz większe :)


A takie ptaszki przylatują do naszego karmnika :) Niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia żadnej wiewiórce, ale jak mi się uda, to na pewno zamieszczę.




wtorek, 1 maja 2012

maj

Muszę ze wszystkimi podzielić się tą dobrą nowiną... Dzisiaj zauważyłam, że w doniczkach zaczęły rosnąć moje słoneczniki :) Na razie są takie malutkie, tylko trochę wystają z ziemi. Mamusia powiedziała, że są jeszcze dzidziusiami i trzeba im dać czas i spokój, i nie wolno ich dotykać. Dziwne, mnie wszyscy dotykali, nawet jak byłam dzidziusiem. Jak trochę podrosną to można je będzie przesadzić do ogrodu, bo one bardzo lubią słońce.
Po moim ostatnim wpisie wujek Krzysiek poprosił żebym pokazała wszystkim jak się robi zupę pomidorową. Bardzo się ucieszyłam i chciałam, ale mamusia mówi, że jeszcze jestem na to trochę za mała :( A przecież ostatnio powtarza ciągle, że jestem już dużą dziewczynką... to ja już nie wiem czy jestem duża czy mała... A wujek Krzysiek to mógłby sam zrobić zupę i jeszcze mnie nauczyć, bo tatuś powiedział, że on jest po szkole kucharskiej to na pewno potrafi.
Ostatnio u mnie nic ciekawego się nie działo... no może z wyjątkiem tego, że pomagałam trochę w remoncie. Umiem już tapetować, a nawet pomagałam w przybijaniu gwoździ do szafy :) Co prawda tylko pokazywałam gdzie trzeba wbijać, ale to też jest przecież ważne.
U nas od trzech dni pada, pada i jest zimno i szaro... no i muszę siedzieć w domku. Dzisiaj zaczął się nowy miesiąc, maj. Mamusia mówi, że w tym miesiącu jest dużo ważnych dni. Mam nadzieję, że nie zapomnę o żadnym :)