sobota, 14 kwietnia 2012

wiosna

Niedawno przyszła do nas wiosna. Ja tam jej osobiście nie widziałam... Przyszła pewnie w nocy, jak spałam. To już druga wiosna w moim życiu, ale tej pierwszej wcale nie pamiętam, bo wtedy byłam bardzo malutka. Teraz częściej wychodzimy z mamusią na spacerki i na ogród za domkiem. Zrobiło się cieplej i nie muszę już ubierać tego niewygodnego kombinezona. Często przylatują do nas kolorowe ptaszki. Dzisiaj ciocia dała im dużo ziarenek i wodę do picia i pluskania. Chciałam im pokazać jak to się trzeba pluskać, ale mamusia mi nie pozwoliła :(
Niedawno było nawet tak ciepło, że pomagałam w ogrodzie. Ciocia z mamusią grabiły trawę, a ja pokazywałam gdzie jeszcze trzeba posprzątać. Wywoziłam nawet liście w taczkach ;) To znaczy wywoziła ciocia, ja tylko trzymałam żeby nie wypadły.
Wczoraj byłyśmy nad jeziorem posłuchać jak szumi, bo już całkiem się rozmroziło. Pływały po nim kaczki, a ja też chciałam i znów niestety nie mogłam. Urosły nawet pierwsze kwiatki, takie żółte. Mamusia chyba ma na nie jakieś uczulenie, bo co powąchała to kichała :) Ja też niedawno dostałam jakieś uczulenie, ale nie wiadomo na co... Teraz nie mogę próbować nic nowego i muszę się kąpać w takim niepachnącym płynie, który wcale nie potrafi zrobić piany.
Po moich dzisiejszych obserwacjach mogę stwierdzić, że wiosna to pani, na którą wszyscy czekają. Jest niewidzialna, zostawia jednak po sobie różne ślady, no i pięknie pachnie... W Polsce u babci i dziadzia już dawno była, a teraz przyszła do nas. U nas jest trochę później bo jednak to kawał drogi, nawet dla kogoś kto potrafi latać. Kiedy wiosna przychodzi, wszystko zmienia się z brązowego na zielone. Myślę, że wyrzuca też ze swojej kolorowej torby różne kwiatki, które pachną tak jak ona. Za nią przylatują ptaszki, no i słoneczko zaczyna mocniej świecić. Wygląda na to, że musi być bardzo piękna... no i pewnie ma słodką krew, bo i komary sprowadziła ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz