wtorek, 18 września 2012

portret

Wczoraj byłam u prawdziwego fotografa. Mamusia powiedziała, że kończy mi się ważny dokument i trzeba mi zrobić zdjęcie. Bardzo się ucieszyłam, bo ja lubię zdjęcia. Musiałam się ładnie ubrać i uczesać. Poszliśmy do takiego zakładu fotograficznego, gdzie było bardzo dużo zdjęć, ramek i obrazów. Byłam druga w kolejce. Przede mną była taka mała dziewczynka, która jeszcze nie umiała pozować. Pan musiał ją położyć i wtedy robił jej zdjęcie z góry. Stałam z boku i patrzyłam... no i mówiłam tej małej jak ma się ustawić. Jednak ona zwracała uwagę na mnie, a nie na pana fotografa. Mamusia mnie zabrała, bo podobno rozpraszałam dziewczynkę. Dorośli nic nie rozumieją.
Jak przyszła kolej na mnie, to musiałam usiąść na takim wysokim krześle i patrzeć na aparat. Oczywiście szeroko się uśmiechałam. Pan jednak powiedział, że do tego zdjęcia nie można się uśmiechać. Bardzo mnie to zdziwiło i zagniewało, bo przecież wiadomo, że z uśmiechami ładniejsze zdjęcia wychodzą. Zezłościłam się i już nie chciałam, żeby mi robił zdjęcie. Zeszłam z krzesła i powiedziałam, że wracam do domku. Wtedy pan fotograf powiedział moim rodzicom, że może powinni mi dać jakąś zabawkę. Poszliśmy więc do sklepu, bo nie zabrałam żadnej zabawki ze sobą. I takim oto sposobem do mojej kolekcji dołączyła pszczółka :)


Już nie byłam aż taka zła. Wróciliśmy do zakładu fotograficznego, ale nie chciałam sama siedzieć na krześle. Pan pozwolił mamusi wziąć mnie na kolanka i wtedy udało mu się zrobić takie zdjęcie jak chciał. Jednak mi podoba się bardziej to z uśmiechem. Wujek wczoraj zrobił z niego super portret, który można oprawić i powiesić na ścianie. A tak wyszłam na zdjęciach :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz