Do upieczenia ciasta potrzebny jest przepis (żeby wiedzieć jakie ciasto chce się upiec) i wszystkie wymienione w nim produkty. Wybrałam do upieczenia babkę cytrynową, bo bardzo ją lubię.
Najpierw pomagałam mamusi przygotować wszystkie składniki i poukładać na stole.
Następnie mamusia wkładała składniki do miksera, bo ja się trochę bałam, że mi wkręci palce ;) Mikser kręcił i kręcił.
Jak już się wszystko ukręciło, to surowe ciasto trzeba było włożyć do foremki.
Co prawda mamusia nie pozwoliła mi tym razem wylizać miski, ale i tak spróbowałam jak smakuje ciasto na surowo. Nie było zbyt dobre.
Teraz trzeba było włożyć ciasto do piekarnika, żeby się upiekło. Pieczenie trwało najdłużej... no i to czekanie, aż całkiem wystygnie ;) Gdy wystygło, można je było wreszcie wyciągnąć na talerz.
Mamusia posypała ciasto cukrem pudrem i pokroiła na kawałki. Pozostało już tylko spróbować.
Ciasto wyszło nam pyszne. Zajadałyśmy się nim z mamusią w oczekiwaniu, aż tatuś wróci z pracy. Dla niego też trochę zostawiłyśmy ;) Muszę przyznać, że pieczenie ciasta jest bardzo łatwe i na pewno będę robić to częściej.
mniam:)
OdpowiedzUsuń