We wtorek wycinaliśmy owoce i wybijaliśmy różne śmieszne rytmy. Później trzeba było skończyć malować koszyczek i ponaklejać w nim te owocki.
W czwartek odwiedzili nas panowie spadochroniarze. Opowiadali jak fajnie się skacze i pokazali nam filmik. Otworzyli też spadochron i pokazali kaski i takie deski z kółkami :) Niektórzy przymierzali kask, ale ja nie chciałam żeby mi się fryzura zepsuła :)
W piątek był fajny dzień. Pani powiedziała, żeby na piątek przynieść pestki z różnych owoców, więc jedliśmy z rodzicami dużo śliwek, nektarynki, jabłka, gruszki i nawet grejpfruta, w którym nie było ani jednej pestki ;)
Myślałam, że z pestek będziemy robić jakieś ludziki, ale pani kazała je wszystkie wysypać na ławkę, a później przyniosła rysunki owoców i my musieliśmy te owoce połączyć z pestkami. Wszystkie dzieci się śmiały, że przez ostatnie dni zjadły dużo śliwek (tych pestek było najwięcej). Jednak tylko ja mogłam się pochwalić pestkami z dyni (zabrałam tatusiowi z opakowania, bo miał takie suszone).
Później miała do nas przyjść pani doktor, więc w oczekiwaniu na nią malowaliśmy obrazki związane z badaniem lekarskim. Okazało się, że to mama mojego kolegi z grupy, Olka.
Wreszcie doczekaliśmy się. Pani doktor przyszła i przyniosła ze sobą wiele ciekawych przyrządów. Miała patyczki, stetoskop (to takie słuchawki do badania), młoteczki i pieczątki. Najpierw pani doktor opowiadała do czego to wszystko służy, a później mogliśmy sobie zobaczyć jak to jest być lekarzem.
Mogłam posłuchać bicia swojego serca...
Mogłam zobaczyć jak lata mi noga, po stuknięciu w nią młoteczkiem...
No i mogłam poprzybijać sobie pieczątki, jak prawdziwa pani doktor...
Po skończonym kursie dostałam dyplom. Myślę, że teraz mogę już udzielać pierwszej pomocy moim zabawkom i leczyć je z kataru.
Ten tydzień w przedszkolu był bardzo fajny. Mam nadzieję, że kolejny też będzie super. Szczególnie, że w piątek mamy dzień zwierząt, a ja bardzo kocham wszystkie zwierzaki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz