poniedziałek, 23 marca 2015

mały wypadek i pierwszy dzień wiosny

Już jestem zdrowa :) Miałam iść w czwartek do przedszkola, ale wydarzył mi się mały wypadek. Bawiłam się na łóżku rodziców i jakoś tak zsunęłam się do tyłu... Poleciałam na podłogę, ale jak spadałam to uderzyłam głową o róg ławy... Bardzo bolało i lała się krew. Rodzice się zdenerwowali, a tatuś nawet dzwonił na pogotowie. Chciałam żeby dziadzio przyjechał karetką, ale mamusia powiedziała, że pojedziemy do szpitala samochodem, bo krew powoli przestawała lecieć. W szpitalu było dużo kolegów dziadzia, wszyscy mieli takie czerwone ubrania jak on. Pani doktor obejrzała mi ranę i powiedziała, że trzeba zrobić zdjęcie. Poszliśmy do innego pokoju, tam pani mnie ustawiła i powiedziała, żebym się nie ruszała. Uśmiechnęłam się, a ona zrobiła zdjęcie. Później znowu wróciliśmy do pani doktor i ona powiedziała, że jest wszystko w porządku. Rodzice się ucieszyli i wróciliśmy do domu. Po tym wypadku nie mogłam iść od razu do przedszkola :) Rodzice powiedzieli, że byłam bardzo dzielna i dostałam nagrodę... dużą żyrafę!!! :)


W piątek w przedszkolu mieliśmy pierwszy dzień wiosny i bardzo chciałam iść, więc rodzice się zgodzili i odwieźli mnie rano do przedszkola. Wszystkie dzieci z motylków musiały mieć ubrane coś żółtego, bo taki kolor wylosowaliśmy. Ja miała żółtą bluzkę, skarpetki i czapkę.
Najpierw byliśmy wszyscy na sali gimnastycznej i śpiewaliśmy piosenkę o wiośnie. Każda grupa coś przygotowywała.


Później poszliśmy na plac zabaw, gdzie miało być topienie Marzanny. Każdy z nas miał żółte wstążki z bibuły, którymi witał wiosnę.


Ustawiliśmy się w rzędzie i czekaliśmy aż panie przyniosą wszystkie Marzanny. Każda grupa miała inną :)


Dostaliśmy kubeczki, wodę z wiaderka i mogliśmy polewać Marzanny. Trochę się napiłam tej wody, bo chciało mi się pić, ale Pani powiedziała, żebym tego nie robiła.


Wszyscy wylali swoją wodę i Marzanny zostały utopione :) Wreszcie mamy wiosnę i robi się coraz cieplej. Teraz będziemy częściej wychodzić na dwór i na plac zabaw :)

środa, 18 marca 2015

długi pobyt w Iwoniczu

Pojechaliśmy do Iwonicza, bo tatuś musiał jechać tam do pracy. Ja się bardzo cieszyłam, że odwiedzę babcię i dziadzia. Niestety znowu się trochę pochorowałam i prosto z podróży pojechaliśmy do pana doktora. Miałam dużo różnych chorób, a mamusia tak się przestraszyła, że o mało co nie zemdlała :) Znowu musiałam pić różne syropki. Najgorsze było to, że pan doktor zabronił mi jeść słodycze. I to przez 2 miesiące... :( Nawet dżemu nie mogłam, ani soków słodzonych cukrem. Na szczęście są takie bez cukru, więc nie jest tak źle. Mogę również jeść owoce. Zawsze to coś... ale mamusia obiecała mi, że na urodziny dostanę kawałek tortu :)
Na początku nie mogłam nigdzie wychodzić. Tylko siedziałam w domku i bawiłam się z babcią i dziadziem. Tymczasem do Iwonicza zawitała wiosna.


Był również dzień kobiet :) Babcia, mamusia i wszystkie kobiety, które do nas przychodziły dostawały od tatusia kwiatki, a od dziadzia czekoladę. Ja też dostałam kwiaty, różowe tulipany. Na początku stały w osobnym flakonie, ale później babcia zrobiła z nich wielki bukiet.


Czas w Iwoniczu szybko mi minął i trzeba było wracać do Leszna. Do przedszkola jeszcze nie chodzę, bo pan doktor mi nie pozwolił.Trochę brakuje mi słodyczy, ale babcia z mamusią znalazły w sklepie taki dżem słodzony sokiem jabłkowym. Bardzo się ucieszyłam i dłuuugo go próbowałam, a później spakowałam i zabrałam do Leszna.




sobota, 7 marca 2015

dzień pizzy i ważny występ

Niedawno w przedszkolu mieliśmy dzień pizzy. Ja bardzo lubię jeść pizzę :) Przyszedł do nas tata Kryspina i pokazywał jak powstaje pizza. Ja już to wiedziałam, bo rodzice robią ją czasem w domku, a ja im pomagam. Szczególnie lubię podbierać ser ;)
Najpierw trzeba przygotować wszystkie składniki, wymieszać drożdże z wodą i przesiać mąkę do miski :)


Jak drożdże urosną to trzeba pomieszać wszystkie składniki i wyrobić ciasto. Ciasto wyrabia się bardzo ciężko. Trzymaliśmy Panu miskę, bo okropnie się przesuwała...


Później trzeba trochę poczekać aż ciasto urośnie, a następnie wyłożyć je na blachę i rozgnieść na cienki placek.


Następnie smarujemy ciasto sosem pomidorowym i posypujemy ziołami.


Teraz można dać dodatki jakie się chce. My daliśmy szynkę i ser żółty. Wszyscy pomagali posypywać ;)


Można już było włożyć pizzę do piekarnika. Naszą zabrała pani kucharka i przyniosła po jakimś czasie już upieczoną. Pani podzieliła ją na kawałki i wszyscy mogliśmy spróbować jaka pyszna nam wyszła :)



A teraz muszę się pochwalić moim pierwszym publicznym występem. Występowałam na dużej scenie... Z moimi koleżankami tańczyłyśmy taniec kwiatów. Wszystkiego nauczyła nas Pani Dyrektor, która przygotowała nam również stroje. Występ był z okazji Dnia Babci i Dziadka, ale było zaproszonych dużo ludzi z całego Leszna. Byłam bardzo zdenerwowana, ale jak zobaczyłam moich rodziców na widowni, to się uspokoiłam i ucieszyłam. Występ się udał i wszyscy bili nam brawo.
A to filmik z mojego występu. Wstaję ostatnia jako kwiatuszek i można mnie rozpoznać po najdłuższych rozpuszczonych włosach ;)