poniedziałek, 29 września 2014

mój tydzień w przedszkolu

Mój tydzień w przedszkolu był bardzo ciekawy i pełen niespodzianek. Uczę się już powoli rysować po liniach, wycinać, kleić, wystukiwać sylaby, oraz liczyć, dodawać i odejmować do trzech :) Ja umiem liczyć do dziesięciu, ale muszę się dostosować do innych dzieci ;)
We wtorek wycinaliśmy owoce i wybijaliśmy różne śmieszne rytmy. Później trzeba było skończyć malować koszyczek i ponaklejać w nim te owocki.



W czwartek odwiedzili nas panowie spadochroniarze. Opowiadali jak fajnie się skacze i pokazali nam filmik. Otworzyli też spadochron i pokazali kaski i takie deski z kółkami :) Niektórzy przymierzali kask, ale ja nie chciałam żeby mi się fryzura zepsuła :)



W piątek był fajny dzień. Pani powiedziała, żeby na piątek przynieść pestki z różnych owoców, więc jedliśmy z rodzicami dużo śliwek, nektarynki, jabłka, gruszki i nawet grejpfruta, w którym nie było ani jednej pestki ;)
Myślałam, że z pestek będziemy robić jakieś ludziki, ale pani kazała je wszystkie wysypać na ławkę, a później przyniosła rysunki owoców i my musieliśmy te owoce połączyć z pestkami. Wszystkie dzieci się śmiały, że przez ostatnie dni zjadły dużo śliwek (tych pestek było najwięcej). Jednak tylko ja mogłam się pochwalić pestkami z dyni (zabrałam tatusiowi z opakowania, bo miał takie suszone).


Później miała do nas przyjść pani doktor, więc w oczekiwaniu na nią malowaliśmy obrazki związane z badaniem lekarskim. Okazało się, że to mama mojego kolegi z grupy, Olka.


Wreszcie doczekaliśmy się. Pani doktor przyszła i przyniosła ze sobą wiele ciekawych przyrządów. Miała patyczki, stetoskop (to takie słuchawki do badania), młoteczki i pieczątki. Najpierw pani doktor opowiadała do czego to wszystko służy, a później mogliśmy sobie zobaczyć jak to jest być lekarzem.
Mogłam posłuchać bicia swojego serca...


Mogłam zobaczyć jak lata mi noga, po stuknięciu w nią młoteczkiem...


No i mogłam poprzybijać sobie pieczątki, jak prawdziwa pani doktor...


Po skończonym kursie dostałam dyplom. Myślę, że teraz mogę już udzielać pierwszej pomocy moim zabawkom i leczyć je z kataru.


Ten tydzień w przedszkolu był bardzo fajny. Mam nadzieję, że kolejny też będzie super. Szczególnie, że w piątek mamy dzień zwierząt, a ja bardzo kocham wszystkie zwierzaki :)

wtorek, 23 września 2014

jestem sobie przedszkolaczek :)

Jestem już prawdziwym przedszkolakiem :)
W przedszkolu jestem bardzo grzeczna. Lubię bawić się z dziećmi i rozwiązywać zadania, które pani mi zadaje. Czasami jem obiad, a czasami nie, bo jest niedobry ;) Mamusia mówi, że muszę zjadać żeby mieć siłę, ale jak jest na przykład zupa brukselkowa, albo wątróbka, to nie daję rady... A po przyjściu do domku rodzice jedzą swój obiad, to i tak się ze mną podzielą :)
Ostatnio byłam chora i siedziałam w domu aż 2 tygodnie. Piłam dzielnie te niedobre syropy, bo chciałam już wrócić do przedszkola... No i od wczoraj znowu tam chodzę.
W czwartek w przedszkolu mamy wizytę pana, który skacze ze spadochronem, a w piątek przyjdzie do nas pani doktor. Na szczęście nie będzie nas badać, tylko opowiadać o swojej pracy.
A to kilka zdjęć z mojego pierwszego dnia w przedszkolu. Najbardziej podoba mi się sala zabaw, na której można zjeżdżać ze zjeżdżalni do basenu z piłkami :) Szkoda tylko, że tak rzadko do niej chodzimy.